Płatnerstwo w Świątnikach
Historia Polski wieku XVII i XVIII ściśle związała się z licznymi wojnami, jakie w tamtym okresie prowadziła Rzeczpospolita.
Konflikty z Turcją, Rosją, Szwecją i Kozakami spowodowały ogromne zapotrzebowanie na broń wszelkiego rodzaju. Z początkiem siedemnastego stulecia konstytucje sejmowe nakazały sprowadzenie rzemieślników, którzy zajęliby się produkcją rynsztunku bojowego oraz płatnerzy do wyrobu zbroi i szyszaków. W pierwszej dekadzie XVII wieku na czoło armii wysunęła się lekka jazda, natomiast z początkiem panowania Władysława IV Wazy rozpoczęła się, zakrojona na szeroką skalę, reforma wojskowa. Husarska jazda stała się główną siłą uderzeniową, która od tej pory będzie rozstrzygać o losach bitew, a często i losach państwa.
Atak husarii pod Wiedniem. Stanisław Kaczor Batowski ( 1921r.)
W swoich "Anegdotach o Polsce" Dalerac tak pisał o polskiej husarii:
"Usarze to najpiękniejsza jazda w Europie przez wybór ludzi, piękne konie, wspaniałość stroju i dzielność broni. Siedzi ta jazda na najlepszych koniach w kraju, uzdeczki są ozdobione blaszkami i guziczkami srebrnymi lub pozłacanymi. Siodła haftowane z łękiem złoconym, wielkie czapraki na sposób turecki, koncerz bardzo ozdobny przymocowany do siodła pod lewym udem. Uzbrojeni są husarze w kirys, szyszak, zarękawię, osłaniające ręce z tyłu i z boków do łokcia, rękawic nie używają. Na ramionach noszą skórę lamparcią lub tygrysią, kopie z grotem ostrym, z drzewa lekkiego, giętą i wydrążoną w środku, z chorągiewką długą na trzy do czterech łokci, malowaną i złoconą całą, noszą ją w tulli przymocowanej do siodła. Usarze nie cofają się nigdy, puszczając konia w całym pędzie, przebijają wszystko przed sobą". Aby uzbroić potężną armię należało stworzyć silne zaplecze zbrojeniowo - przemysłowe. Z inicjatywy biskupa krakowskiego Jerzego Radziwiłła do Polski zostali sprowadzeni włoscy mistrzowie płatnerscy i rusznikarscy. Przybył wtedy Jan Hieronim Caccia, który otrzymał w dobrach biskupich pod Kielcami kuźnię oraz kopalnie rudy żelaza i miedzi. W roku 1613 włoska zbrojownia w Samsonowie za wykonaną robotę otrzymała od króla odpowiedni przywilej , który pozwolił na założenie podobnych warsztatów w innych rejonach Małopolski. Po zdobyciu przez wojska koronne twierdzy Smoleńsk, za oddane przysługi zbrojownia otrzymała wyłączne prawo do wydobywania rudy miedzi i żelaza w okolicach Kielc. Prócz tego zwolniono Cacciae z cła na okres 20 lat, a po upływie tego czasu kuźnie płaciły tylko połowę cła. Kapituła Krakowska podpisała przedłużenie umowy biskupa krakowskiego ze zbrojownią na następne 20 lat.W roku 1613 po śmierci Hieronima Caccia zakłady przejęli jego synowie: Wawrzyniec, Jan i Andrzej. W latach trzydziestych za sumę 39 tysięcy talentów nabyli podkieleckie warsztaty inni Włosi: Jakub Gianotti, Jan Gibboni oraz Bernard Servalli. Filią zakładów zbrojeniowych Caccich były podkrakowskie Świątniki Górne. Jak pisał F. Sobieszczański: "wyrabiano też wiele pięknej zbroi w Korczynie i Świątnikach pod Krakowem gdzie Jerzy Radziwiłł, biskup krakowski rusznikarzy osadził". Byli to prawdopodobnie (jak wskazują na to metryki kościelne, dokumenty katedralne oraz miejscowa tradycja) włoscy mistrzowie płatnerscy : Terella , Bedel , Rosół i Walas. Świątniki należące do Kapituły Krakowskiej były niezależne, cieszyły się dużymi swobodami, a dzięki kontaktom z biskupstwem krakowskim, mogły zaopatrywać w broń chorągwie zamkowe. Służba w katedrze ułatwiała kontakt z przybywającymi na Wawel husarzami i towarzyszami pancernymi, którzy chętnie nabywali świątnickie wyroby. Według znawcy tematu F. Siarczyńskiego zapotrzebowanie na wszelkie militaria było duże, skoro Świątniczanie nie produkowali jednego elementu uzbrojenia, lecz wytwarzali "pancerze, broń ręczną, szable z żelaza, którego kuźnice biskupie dostarczały. Z nich to utworzeni kowale, ślusarze rozwożąc swe roboty po kraju, znajdowali korzyść swej pracy". Kowale ze Świątnik wyspecjalizowali się głównie w produkcji elementów ochronnych dla ciężkiej jazdy oraz broni siecznej i obuchowej. Prócz szabel kuto nadziaki, buzdygany, a także inne elementy uzbrojenia takie jak: karwasze, strzemiona, naręczaki i szyszaki. Surowiec do produkcji uzbrojenia sprowadzono z hut całej Polski. Według Baranowskiego żelazo w tzw. lupach lub kęsach przywożono z Bodzentyna, Koziegłów, Krzepic oraz Siewierza. Produkcja rozwinęła się na tak dużą skalę, że gotowe półprodukty ściągano z Czech, Moraw, Styrii, a także z Węgier. Płatnerze świątniccy sami zajmowali się wytopem żelaza - dowodzą tego gliniane fragmenty dymarek, pieców hutniczych oraz bryły żużla piecowego z dużą zawartością żelaza, znalezione w wąwozie gwoźnickim. Na żużlu występuje zielony osad miedziowy, co mogłoby świadczyć o pochodzeniu rudy z okolic Kielc.
Koncerz husarski z XVII wieku.
Od początku wieku XVII Świątniki zajmowały się przede wszystkim produkcją szabel. W okresie tym narodził się typ szabli polskiej, zwanej husarską(wcześniej istniały już tzw. karabele husarskie). Szabla husarska miała wiele cech broni tureckiej i węgierskiej, rękojeść zamkniętą z tzw. paluchem, w który władano kciuk, co dawało lepszy chwyt i manewr w czasie walki. Szablę husarską często zwano pałaszem husarskim lub szablą czarną od koloru skóry na trzonie i pochwie. Nazwa "pałasz husarski" stosowana była w okolicach Krakowa i dotyczyła typu z rękojeścią zamkniętą. Prawdopodobnie ten rodzaj uzbrojenia produkowały kuźnie świątnickie. Wytwarzano także husarskie koncerze i nadziaki. W dokumencie testamentowym z roku 1752 znajduje się lakoniczna wzmianka o "koncerzu husarskim świątniczej roboty" . Ta potężna broń o długiej głowni, nawet do 140 centymetrów służyła wyłącznie do kłucia. Według zachowanych dokumentów koncerz przysługiwał jedynie starszyźnie husarskiej i oficerom.
Szable husarskie zwane czarnymi - XVII wiek.
Szabla i koncerze w XVII wieku bardzo rzadko posiadały symbole cechu, pojawiały się czasem znaki szabelni, ale spora ich liczba nie jest rozszyfrowana do dnia dzisiejszego. Nie wiemy skąd pochodziły szable z inskrypcjami IPZD, MPZI, IGZKI, IRIGO, H, N. Być może, któraś z tych marek należała do cechu płatnerzy świątnickich. Najczęściej na szablach można spotkać różnego rodzaju motta, np.: Jesus Maria Josef, Vivat Hussar, Spes Mea , Soli Deo Gloria, Kawalerya Narodowa, imiona apostołów lub patronów. Jedynie szabelnia lwowska i mokotowska produkowały uzbrojenie z charakterystycznymi dla nich znakami cechowymi. Zamówienia na uzbrojenie husarze składali osobiście w kuźnicach płatnerskich. Dlatego przybywali do warsztatów, spisywali z płatnerzem umowę, ustalali warunki, ilość sztuk, cenę i parametry broni. Największy rozkwit przemysłu zbrojeniowego w podkrakowskich Świątnikach nastał z początkiem XVIII-ego stulecia.
Liczne rękopisy sądowe potwierdzają istnienie dużego wytwórstwa płatnerskiego, nastawionego głównie na produkcję szabel, pancerzy zwanych blachami oraz zbroi husarskich. Z dnia 31 marca 1712 roku pochodzi wykaz uzbrojenia po towarzyszu chorągwi husarskiej, wojewody Wiśniowieckiego - Stanisławie Ważyńskim. Wśród licznie wymienionych militariów na uwagę zasługują "karwasze świątnickie z łapciami w mosiądz oprawne". Karwasze stanowiły bardzo istotny element w zbroi husarskiej, gdyż chroniły przedramię przed cięciem i uderzeniami.
Para karwaszy od półzbroi husarskiej typu świątnickiego - wiek XVII
Karwasze wiązano rzemykami na przedramieniu. Składały się ze specjalnie wyprofilowanej płyty w kształcie liścia, dopasowanej odpowiednio do ręki husarza. Karwasz posiadał jedno lub dwuczłonową bransoletę, znajdującą się po stronie wewnętrznej, spinaną klamrami lub specjalnymi zapinkami. Para karwaszy od półzbroi husarskiej typu świątnickiego - wiek XVII. Umieszczenie w wykazie nazwy "karwasze świątnickie" świadczy o dobrym wyrobie pochodzącym ze sławnego warsztatu. W tego typu wykazach bardzo rzadko można spotkać nazwy miejscowości, z których pochodził dany element uzbrojenia. Między rzemieślnikami świątnickimi często dochodziło do zatargów i sporów kończących się w sądzie kustoszowskim w kamienicy przy ulicy Kanonicznej. Z licznych dokumentów procesowych wynika, na jakie części uzbrojenia w XVIII wieku było największe zapotrzebowanie. Z akt sądowych z roku 1755 dowiadujemy się, że niejaki Maciej Popek wykonał "szyszaków cztery, trzy pary naręczaków, cztery pary karwaszów, cyfry dwie, jeden obojczyk". W tym samym roku Jan i Marcin Zakuła oraz Adam i Antoni Kozioł przyjęli zamówienie od Dominika Odrowąża na uzbrojenie chorągwi pancernej.
Półzbroja husarska typu starszego z XVII wieku.
Kontakt z Krakowem, produkcja uzbrojenia wysokiej jakości spowodowały uchwalenie 13 X 1755 roku Statutu płatnerzy świątnickich. Dokument zawiera czterdzieści nazwisk majstrów kowalskich , którzy przystąpili do cechu płatnerskiego i zobowiązali się do przestrzegania statutu.
Działo się to w domu Mateusza Terella wójta natenczas świątnickiego i w obecności popisanych mistrzów kunsztu płatnerskiego.
"Wyżej wymieniony statut uchwalony przez rzemieślników świątnickich zatwierdził dnia 9 X 1756 r. kustosz krakowski S. M. Komecki" .
Oto spis cechowy czterdziestu mistrzów świątnickich:
Zbroje kute w Świątnikach słynęły na całą Polskę. W roku 1757 zamówił je dla swych chorągwi Potocki, a w 1759 roku Kasper Drapich pozwał do sądu kustoszowskiego Marcina Zakułę o to, iż niejaki Adam Kozioł, prawdopodobnie wspólnik Zakuły, nie wykuł zbroi husarskiej dla pana Konieckiego i nie wywiązał się z umowy. Wobec czego Koniecki zarekwirował mu w Krakowie żelazne łoże warte 4 talary. Według badacza historii Świątnik Górnych F. Batki, jak wskazał na to Z. Bocheński, cena czterech zbroi, dwóch pocztowych i dwóch towarzyskich w roku 1763 wynosiła 44 talary(była to bardzo wygórowana suma, to świadczy jedynie o dobrym i solidnym wyrobie). W dniu 24 marca 1764 roku do sądu została oddana sprawa braci Kozłów, którzy zarzucili płatnerzom Zakułom naruszenie ordynacji cechowych. Bracia Jan, Jakub i Marcin Zakułowie potajemnie podpisali kontrakt z pancernym Żukowskim na wielką robotę chorągwianą Jaśnie Wielmożnego Sapiehy Krajczego Litewskiego.
Husarz
Niniejsze rozprawy są dowodem na to, iż w drugiej połowie osiemnastego stulecia przemysł świątnicki nastawiony był jeszcze na produkcję zbroi husarskich oraz pancerzy zwanych blachami lub płytami. Płyty te odznaczały się pewną surowością, grubość ich była bardzo zróżnicowana, polerowano je niedokładnie, ozdabiano jedynie mosiężnymi wykończeniami, krzyżami kawalerskimi, medalionami Niepokalanej Maryi. Pancerzy jednak w żaden sposób nie znakowano, dlatego nie można stwierdzić ile ich wykonano w kuźniach świątnickich.
W 1937r. Józef Birkenmajer tak pisał na łamach Ilustracji Polskiej o świątnickim przemyśle zbrojeniowym: Można by przypuszczać, że niejedna zbroja rycerska pod Chocimiem czy pod Wiedniem ze świątnickiej wyszła pracowni. Chorągwie hetmańskie nieraz się tu umundurowywały w swe żelazne sprzęty. Na pewno wiele z zachowanych do tej pory zbroi husarskich pochodzi z warsztatów lokalnych płatnerzy. Znaczna część uzbrojenia niestety nie przetrwała do dnia dzisiejszego, gdyż przez lata walk uległa zniszczeniu lub uszkodzeniu. Źródła historyczne wskazują, że duża ilość oporządzenia husarskiego używana była podczas Konfederacji Barskiej mimo tego, że formacja ta już całkowicie zanikała. W tym czasie elementy ochronne takie jak pancerz z obojczykiem zupełnie straciły na znaczeniu i zostały zastąpione ryngrafem. Była to blacha w formie przypominająca mały pancerz o kształcie sercowatym lub półksiężyca, wywodząca się z obojczyka husarskiego. Ryngrafy wykonywano z blachy żelaznej, mosiężnej, rzadziej srebrnej. Zdobiono je malowanymi lub rytowanymi wizerunkami Najświętszej Marii Panny, postaciami świętych, symbolami rycerskimi (krzyżami kawalerskimi, skrzyżowanymi szablami, sylwetką orła), sentencjami oraz napisami patriotycznymi.
Obojczyk husarski
Historia Polski pierwszej połowy XVIII wieku związana była z militarną polityką prowadzoną przez Augusta II i III z saskiej dynastii Wettynów. Wykorzystując konflikty wewnętrzne panujące w kraju ( anarchię szlachecką ), Sasowie wciągnęli Rzeczpospolitą w szereg wojen z których państwo wyszło zniszczone i osłabione. W tym czasie zapotrzebowanie na broń było tak duże, że większość warsztatów zbrojeniowych przestała współpracować z cechem lecz zajęła się nielegalną sprzedażą militariów przez siebie produkowanych. Przykładem tu mogą być podkrakowskie Świątniki Górne. W opracowaniu "Krakowski cech mieczników" Z. Bocheński zwrócił szczególną uwagę na tzw. przeszkodników, ludzi nie związanych z cechem a handlujących bronią. W uchwałach cechowych z 8 stycznia 1761 roku w szóstym artykule zabrania się nielegalnej sprzedaży militariów oraz nabywania poza cechem innych elementów uzbrojenia: "tudzież na kuźnie zjeżdżać, klingów jako w Świątnikach fordimentów, krzyżów i griffesów i innych okowów, nawet i po drogach zastępując, na przeszkodę i zgubę cechu mieczniczego i szpadniczego krakowskiego wykupywać nie ważył" .Jednym z największych przeszkodników pobierających towar w Świątnikach był niejaki Tymiński, przez którego cech krakowski poniósł olbrzymie straty. Tenże Tymiński kupował w Świątnikach i Pilczy (Pilicy) szable, po gospodach, dworach i zajazdach je sprzedawał. Krakowski cech mieczników wniósł kilka skarg na Tymińskiego, że: "ustawicznie na szabelni w Pilczy i Świątnikach dosiaduje", oprócz tego "siedemdziesiąt wyjawiło się szabel, które wywiózł z Pilcze do Świątnik mijając Kraków i tam ich na stodole prezentował Węgrzynowi" .Świątniki leżące na tzw. szlaku węgierskim, były dobrym miejscem do prowadzenia nielegalnego handlu. Tutaj przybywali kupcy z Węgier, Turcji, Włoch, Niemiec oraz Francji kupując potrzebną broń. W ten sposób handlarze mogli nabyć pancerz, szablę czy karwasze za dużo mniejsze pieniądze niż w Krakowie, nie uiszczając opłat celnych i cechowych.Od połowy wieku XVIII stan liczebny husarii systematycznie się zmniejszał, ze względu na wysokie koszty uzbrojenia, prowadzenie nieracjonalnej polityki wojskowej oraz zubożenie szlachty, spośród której odbywał się zaciąg do poszczególnych chorągwi. W tym czasie przemysł zbrojeniowy w Świątnikach Górnych powoli zaczął zanikać, z pól bitewnych znikła ciężkozbrojna jazda, broń sieczną zastąpił muszkiet i bagnet, rozpoczęła się era broni palnej. Upadek przemysłu militarnego w podkrakowskich Świątnikach spowodowany był nie tylko zmianą systemu walki, lecz przede wszystkim bardzo wysoką ceną oporządzenia husarskiego. Najlepiej zobrazować to mogą tzw. "listy przypowiednie" według których jeździec ciężkozbrojny powinien posiadać: "siodła z potrzebami to jest, rzędem, tokiem, koncerzem albo pałaszem, zbroi, szyszaka, zarękawi, kopii, ostróg, szabli, rusznicy krótkiej, prochownicy i ładunków oraz co najmniej jednego kosztownego konia. Nadto husarz winien mieć wóz z żywnością, a przy nim rydel, motykę, siekierę, łańcuch, pawęż, czyli tarczę, oraz to wszystko co zamyka się w określeniu insze do obozu ciągnienia rzeczy potrzebne."
Przy czym, jak wskazują na to lisy uposażeń, w pierwszej połowie XVII wieku roczny żołd husarza wynosił 200 złotych, natomiast cena dobrego wierzchowca (bez rzędu) wahała się między 150 a 300 złotych. Świątniccy rzemieślnicy w zaistniałej sytuacji zmuszeni zostali do zmiany produkowanego asortymentu. Dzięki zamówieniom z Fabryki Katedry Wawelskiej zajęto się wyrobem kłódek i zamków, produkcja militariów została całkowicie zastąpiona kowalstwem artystycznym oraz ślusarstwem.
Nadziak husarski - dziób czterograniasty, młotek spłaszczony służący do cięcia.
Wiek XVII i XVIII był dla Rzeczypospolitej okresem wielkich zmagań wojennych, a dla Świątnik czasem szybkiego bogacenia się. Szczęśliwym trafem burze dziejowe i wojenne ominęły osadę, a z nielicznych dokumentów niewiele możemy się dowiedzieć o udziale Świątniczan w wyprawach wojennych Zygmunta III czy Władysława IV. Czas "Potopu" i walki ze Szwedami utrwalił w swej monografii "Wieś Mogilany" J. Nowina Konopka Z okolicznych wsi najeźdźcy spustoszyli Mogilany i Głogoczów w trakcie przemarszu na Lanckoronę. Na powracających Szwedów w lasach napadło kilkuset okolicznych włościan, zadając im dotkliwe straty. Konopka podaje, że "w Mogilanach pochowano Szwedów przy drodze pod sadem, gdzie dworska potem była psiarnia".
Rękojeść szabli husarskiej z paluchem XVII w.
W okresie Konfederacji Barskiej 1768-1772, według miejscowej tradycji, w szeregach partyzantów patriotów walczyli również Świątniczanie. W powieści "Śpiewacy królowej Jadwigi" G. Zych pisze: "nie przeszkadzali wstępować do oddziałów konfederackich młodzikom, synom czy wnukom. Na ogół jednak starali się zachowywać pozory, wychodząc z założenia, że nigdy nie można powiedzieć kto może okazać się denuncjatorem". O udziale Świątniczan w konfederacji pisał także znany polski etnograf i badacz galicyjskich wsi S. Udziela: "Pod Lechą na Wydartej są zakopane całe armaty od czasów powstania (konfederacji). Zakopali je powstańcy". Całkowicie odmienną postawę okazali mieszkańcy osady do powstania kościuszkowskiego 1794 roku. Nie uczestniczyli w nim, wręcz potępiali je i krytykowali. Nie przemawiały do nich hasła wolnościowe, gdyż oni będąc w służbie Katedry Krakowskiej wolność posiadali. Przywileje, którymi cieszyli się egzekwowała każda władza, gdyż sami je sobie wywalczyli spierając się o nie przez długie lata z kustoszami. Do Insurekcji podchodzili biernie, a Kościuszkę bratającego się z chłopami traktowali jako szlachcica- dziwaka.
Koniec XVIII wieku i początek XIX stulecia przyniósł ogromne zmiany w podkrakowskiej osadzie. Upadek płatnerstwa, a zarazem początek produkcji ślusarsko - kłódkarskiej otworzyły nowe horyzonty przed Świątniczanami. Podróże po świecie i handel towarem ukształtowały specyficzny dla tej osady sposób bycia, mowy i myślenia. Niezależność i odrębność zostały zachowane, a nowe pokolenia wzrastające w ideałach swoich ojców stworzyły nowy obraz dziewiętnastowiecznych Świątnik
WYKAZ FOTOGRAFII
ELEMENTY UZBROJENIA PRODUKOWANE W KUŹNIACH ŚWIĄTNICKICH.
fot. 1. Karabela świątnicka.
Karabela polska znajdująca się w londyńskim British Muzeum przysłana Muzeum Narodowemu w Krakowie jako oferta wymiany. Anglicy w zamian chcieli pozyskać zbroję angielską, będącą w posiadaniu krakowskiego muzeum. Propozycja wymiany została jednak odrzucona przez stronę polską. Oferowany eksponat to karabela orla z bogato zdobioną głownią. Rękojeść szabli w kształcie orlej głowy, oprawiona w drewno. Jelc krzyżowy typu perskiego z elementami roślinnymi. Głownia karabeli ze zbroczem tylnim, na zastawie zewnętrznego płazu ozdobiona ornamętacją w postaci napisu : Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Świątniki górne 1812 (w tekście zachowana została oryginalna pisownia ). Powyżej dwa skrzyżowane sztandary oraz kosa kościuszkowska.
fot. 2. Ryngraf kawaleryjski.
Ryngraf kawaleryjski, wykonany z blachy mosiężnej, służył jako osłona piersi, ozdobiony herbem państwa oraz krzyżem kawalerskim (godło stanu rycerskiego, umieszczany na obojczykach husarskich oraz pancerzach ). Między ramionami krzyża charakterystyczne dla ryngrafu, rytowane, skrzyżowane szable husarskie. Po wewnętrznej stronie ryty napis Soli Deo Gloria (Bogu Jedynemu Chwała). Pod koniec wieku XVIII ten specyficzny element ochronny całkowicie zastąpił pancerz wraz z obojczykiem. Noszony był przede wszystkim w kawalerii polskiej, głównie w okresie Konfederacji Barskiej. W XIX wieku ryngraf o kształcie półksiężyca służył jako znak godności oficerskiej, między innymi w armii Królestwa Polskiego.
fot. 3 Ryngraf żelazny z mosiężnym krzyżem kawalerskim, zdobiony ornamentyką w postaci "perełek".
fot. 4. Ryngraf mosiężny patriotyczno - ozdobny z wizerunkiem M.B. Częstochowskiej oraz orła polskiego.
fot. 5. Nadziak
Nadziak jest to broń obuchowa, mająca na krótkim trzonie żeleźce z ostrym dziobem (kolcem), lekko zagiętym ku dołowi. Po drugiej stronie znajduje się młotek, czasem przybierający kształt gruszki, buzdygana, rzadziej spłaszczony służący do cięcia. Broń ta była bardzo popularna wśród szlachty, noszona często jako uzbrojenie osobiste (nadziak z zawiniętym ku dołowi dziobem nazywano obuszkiem). Jej duża skuteczność w bezpośrednim starciu powodowała, że była przyczyną wielu zabójstw. Z tego to powodu sejmy podejmowały (w latach 1578, 1601 i 1620) uchwały zakazujące noszenia tej broni przez cywilów. Jedynie wojska pancerne mogły jej używać. Sam jednak fakt, że ustawy te tak często ponawiano, świadczy, o ich nieprzestrzeganiu. W wojsku, także w husarii, broń ta była szczególnie przydatna w walce z przeciwnikiem osłoniętym pancerzem, kolczugą, zbroją zwierciadlaną lub płytową. Nadziak był kolejną bronią wchodzącą w skład wyposażenia husarza, prawdopodobnie przysługiwał oficerom i był tak jak koncerz znakiem ich godności.
fot. 6. Buzdygan
Buzdygan - broń obuchowa o pierzastej głowicy wywodząca się z maczugi rycerskiej. Buzdygan składał się z metalowego lub drewnianego trzonka, na końcu którego znajdowała się pierzasta głowica. Głowica posiadała kilka lub kilkanaście piór (znane są eksponaty o 20 piórach), o kształcie trójkątnym lub romboidalnym. Buzdygan w ręku ciężkozbrojnego jeźdźca stanowił śmiertelną broń w bliskim starciu z piechotą lub lekką jazdą. Służył przede wszystkim do rozbijania lekkiej zbroi, kolczugi, misiurki oraz hełmu. W XVI XVIII wieku, buzdygan był symbolem godności rotmistrzów i pułkowników jazdy narodowej zwłaszcza w husarii i wojskach pancernych.
fot. 7. Szyszak husarski z grzebieniem.
Szyszak o półkolistym dzwonie, z wysokim grzebieniem przyjętym z moriona lub szturmaka, uzupełniony był policzkami i czterofolgowym nakarcznikiem. Z przodu szyszaka znajdował się daszek, przez który przebiegał ruchomy nosal blokowany śrubami, osłaniający twarz. Nosal wykrojem przypominał liść, jego zadaniem była ochrona nosa i częściowo policzków.
fot. 8. Uzbrojenie towarzysza pancernego.
Podstawowym elementem ochronnym towarzysza pancernego była kolczuga, pleciona ze stalowych kółek, nie przekraczających średnicę 10 milimetrów. Głowę chroniła misurka ze stalowym grzebieniem. Na przedramieniu karwasze husarskie typu młodszego, do pasa przytroczona szabla czarna z paluchem, przy lewym boku sajdak z łukiem refleksyjnym. W prawej ręce nadziak na drewnianym drzewcu, na piersi ładownica, przez ramię przewieszona strzelba lub muszkiet.
fot. 9. Towarzysz pancerny
MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE
Archiwum Państwowe w Krakowie, rękopis depozytowy 217 (luźne akta cechu z lat 1588 1860, skarga bez daty). Skarga wniesiona do cechu na sześciu przeszkodników, którzy majstrom cechowym robotę podbierają. Przytoczony fragment dotyczy min. przemysłu świątnickiego. Zbigniew Bocheński, Krakowski cech mieczników, s. 31-31, Kraków 1937. "Niejaki Józef Tymiński na szabelni w Pilczy i w Świątnikach ustawicznie po kilka niedziel siedząc, towar zakupujący, zadatki daje uprzedzając innych, dowiaduje się skąd kto przyjechał, czego potrzebuje do którego miecznika ma dać podróżny robotę, perswaduje, albo podjąwszy się roboty jakiej i zgodziwszy się i stargowawszy, czyli z kupcem, czyli ze szlachcicem, partaczom i sam rozdaje i do nich ordynuje, a nakupiwszy towaru, po gospodach, dworach, wjezdnych domach roznosi, przedaje, handluje. I w tych dniach, jakośmy na cech podjęli roboty dla Węgrzyna sto szabel, o którym Węgrzynie dowiedział się tenże Tymiński i wygotował sto szabel, odmówiwszy go od nas i wziąwszy zadatek od Węgrzyna, więcej po kilka razy przysposobił roboty, dla której i my się zawiedli na robocie i Węgrzyn nie chciał od nas brać szabel, spuszczając się na niego, co się wyjawiło przed JMcią Panem Awendykiem prezydentem miasta, bo mu Węgrzynowi taniej towar puścił, dlatego iż ustawicznie na szabelni i w Świątnikach dosiaduje, i co mu z wąsa spadnie, to my musimy u niego kupować, a on przebrakowawszy towar do Pilcze partaczom odsyła, którzy mu robią. Prócz zaś gotowej roboty wykupił 500 okowów i 500 głowien i wywiózł do Węgier i na insze miasta tu w Polsce, jako do Warszawy, do Poznania, do Lublina, do Lwowa, w czym nam i komorze JKMci i kupcom wielką krzywdę czyni. Teraz na ostatku siedemdziesiąt wyjawiło się szabel, które przwiózł z Pilcze do Świątnik, mijając Kraków, i tam ich ma w stodole i prezentował Węgrzynowi, jako sam zeznał Węgrzyn przed JMcią Prezydentem...." Archiwum Państwowe w Krakowie, rękopis sądowy 3071. Skarga wniesiona na sesji sądowej 29 VI 1776 r. przez miecznika Tomasza Chylińskiego na starszego cechu Marcina Krzyżanowskiego "o zabranie krzyżów do szabel i pochew żelaznych ze Świątnik." Zbigniew Bocheński, Krakowski cech mieczników, s. 35, Kraków 1937.
"Na którą skargę zacnie Sławetny Starszy justyfikując się, sprawił się, że gdy chorągwiana robota trafi się, tedy takiej roboty nie powinien się żaden z magistrów, podług dawnego w tym cechu i innych cechach krakowskich, którzy roboty Regimentowe wyrabiają, zwyczaju, podjąć sam na siebie, ale tylko starsi na cały cech kontraktować powinni, jakoż gdy Wielmożna Jego Mość Pan Waxman był i u innych magistrów, a oni podjąć się nie chcieli, ale do starszych odsyłali, jakoż Zacnie Sławetny Starszy nie podjął się sam na siebie, ale na cały cech. Dlatego zaś krzyże i pochwy żelazne Zacnie Sławetny Starszy Sławetnemu Chylińskiemu zabrać kazał, że o tę robotę regimentową Wielmożny Waxman naglił, a Zacnie Sławetny Starszy pochew i krzyżów ze Świątnik dostać nie mógł, bo do Sławetnego Chylińskiego wszystko nieśli. Nadto że Zacnie Sławetny Starszy przed kilką niedzielami na szabelni pod Pilcą stargował i zamówił sztuk dwieście głowien na tąż robotę chorągwianą i szabelnik Zacnie Sławetnemu Starszemu przyrzekł, że nikomu pierwej żadnej roboty robić nie będzie, póki tej, ile pilniej na Cech przez Zacnie Sławetnego Starszego stargowanej nie skończy. Na ktorą robotę szabelnik wziął zadatku czerwonych złotych trzy i stali cetnar jeden. Sławetny zaś Chyliński, pojechawszy na szabelnią, zastał już kilkadziesiąt sztuk głowien na cech gotowych i z nich kilkanaście wziął, przez co Zacnie Sławetny Starszy, nie chcąc się skarżyć na Sławetnego Chylińskiego, posłał czeladź swoją, i jak nieśli ze Świątnik pochwy i krzyże, one do siebie przynieść kazał i te między Bracią na robotę chorągwianą podzielił, co wszyscy magistrowie Cechu przyznali." Księga sądowa Kustosza Katedry na Wawelu, s.7. - 24 VI 1755r. Skarga wniesiona przez świątnickich płatnerzy Marcina Zakułę i Kazimierza Synowca przeciw Adamowej Kozłowej o przywłaszczenie gotowych części uzbrojenia. Fotokopia dokumentu w posiadaniu autora "24 Junij 1755. Przyszedszy Marcin Zakuła z Kazimierzem Synowcem przysiężnym Goreckim y Mateuszem Popkiem Świndkami prezentował roboty swoiey szyszaków cztery nareczaków par trzy karwajów (karwaszów ) par cztery cyfer dwie obojczyk ieden. Które były w kamienicy jak XX Helclowskiej deponowane przez Adamową Kozłową niewiedząc z iakiey racyi przyaresztowane, y ledwie teras za rykamiią ( rękojmią ) wzwyż poniszony Światka. Świadkowy ( świadkowie ) są zapłatą od tego gospodarza kamienicy Helcowskiej z aresztu wydane zgniło tak dalece że potrzeba wszystko rozbroić y chędorzyć, przeto oświadcza się przed niniejszymi aktami y protestuie przeciwko teyże Adamowej Kozłowej, aby ten kazał ktory teraz na nie łożyć potrzeba, nieprzepadał mu y karać niesłusznie przyaresztowane insze przez Dekret naznaczona była o to uprasza i manifestuje Profer me Notario."
Akta sądowe Kustosza Katedry na Wawelu, rozprawy z lat 755 - 1764. Kutrzeba Stanisław, Księgi sądowe wiejskie, (Starodawne Prawa Polskiego Pomniki XII, s. 293 - 299 ), 1921. "Co zaś do Adama Kozła, ponieważ ten był największym buntownikiem, że spuszczał blachy po złotych 10 i szabel 20 mosiądzem nasadzanych obiecał, a to wszystko na zniszczenie Jana Zakuły, więc wyrażonej karze aby był podległy, sąd wynajduje go być winnym i dwa czerwone złote aby zaraz Janowi Zakule położył. Także drugie dwa czerwone złote z pieniędzy Pana Pieniążka z poduszczenia tegoż Adama, które JMC Pan Wasilewski wziął, nie rachując decessu na kontrakcie na robotę JMC Pana Wasilewskiego, którą skontraktował na talarów 10, a Adam przez zazdrość i swoje wykręty podjął się na 9, z której roboty odebranej blach 6, szkodował na 4 blachach talarów 4 pomieniny Jan Zakuła. U JM Pana sędziego wojewódzkiego odebrał Zakule blachę, na która skontraktował z kalwaryjskiej roboty przytrzymane 4 czerwone złote za Adama Kozła z tej racyji, że się podjął konia herbowego wychędożyć, a nie wychędożył i robotę blach odebrał, także za zuchwałość i sfałszowanie kontraktu Pana Konieckiego, z którego kazał wymazać Jana Zakułę i Antoniego Kozła brata swego, a siebie kazał napisać, także za zrzucenie Marcina Konika na chorągiew do Jasła, kiedy go z dworku akademickiego wyprawili do miasta, tymczasem sprowadzili pisarza do kontraktu pisania, nalegając na gospodarza tego dworku, aby czym prędzej pisał kontrakt, póki nie przyjdzie Konik. Ojca swego w kontrakcie o zbroje podszedł podjąwszy się taniej, na czym ojciec szkodował na czerwonych złotych 50."
Archiwum Państwowe w Krakowie, Uchwały cechu mieczniczego i szpadniczego miasta Krakowa . Rękopisy nienumerowane , na luźnych kartach 1760 - 1772 r. "Primo. Żalą się na WJMC Pana Tolsztorfa pułkownika tego regimentu, iż WJMCpodjął się na chorągiew husarską pałaszów robić, zwoławszy świątniczana jednego kazał krzyży i okow odkuć, po tym Pana Guleńskiego miecznika zwokował, dał pałasz robić, któremu od niego nie zapłacił ani też więcej nie żądał, aby więcej pałaszów robić, ale świątniczanów skontraktowawszy takiem blajerem krzyże i okowy robić kazał i żołnierzy do pilnowania czyli na egzekucyją roboty do tychże świątniczanów posłał, przez co my mamy wielką krzywdę i zawód dla Jaśnie Oświeconego Książęcia Lubomirskiego, jako też Jaśnie Wielmożnego JMC Pana.
"Koniuszego Koronnego, którym podjeliśmy się na chorągwie husarskie pałaszów robić, a przez WJMC Pana Pułkownika doprosić ani dokupić się nie możemy tychże krzyżów do pałaszów, ponieważ egzekucyją byli dotychczas przyciśnieni świątniczanie. Sekundo. Przez to będziemy mieli wstyd i wstręt przez WJMC Pana Pułkownika, bo ten pałasz, który zrobiony przez miecznika posłał na pokazanie do chorągwi, a insze pałasze kazał żołnierzowi w regimencie swoim, a szewcowi professyji będącemu robić i osadzać, zważyć proszę czy może miecznik zrobić boty albo trzewiki."
BIBLIOGRAFIA
Witold Szczygieł